Chyba każdy, kto uczestniczył w procesie odzyskiwania należności wie, że jest to proces naznaczony szeregiem silnych emocji. Ze strony dłużnika może to być lęk, niepewność, złość, a nawet agresja. Ze strony wierzyciela lub windykatora są to najczęściej frustracja lub zniecierpliwienie, ale też przykrość.
Ta mieszanka emocji nie zawsze jest ujawniania. Niektórzy, szczególnie po stronie dłużników, mają tendencję do tłumienia tych wszystkich emocji, często w sposób nieświadomy. Przychodzi jednak moment, w którym muszą one być uwolnione – nierzadko w gwałtowny, przykry sposób. Jest to moment tak intensywny, że można go wręcz przyrównać do używanego w psychologii zjawiska katharsis. Mimo, że dla zewnętrznego obserwatora może być to nieprzyjemne doświadczenie, jest ono zaskakująco przydatne w procesie windykacji.
Gwałtowne rozładowanie emocji
Cały ten proces może mieć początek w mechanizmach obronnych dłużnika. Nie jest to tajemnicą, że nierzetelni kontrahenci mają tendencję do tłumienia emocji związanych ze swoimi długami, a czasem wręcz wypierania ich istnienia. Zjawisko to można zaobserwować gdy dłużnik z premedytacją nie odbiera korespondencji, nie otwiera wiadomości e-mail od firm windykacyjnych, albo podczas bezpośredniej rozmowy twierdzi, że długu nie ma. Czasem jest to przemyślana taktyka. Często jednak jest to nieświadome wyparcie swojego problemu, co utrudnia racjonalną rozmowę, a w efekcie utrudnia też dojście do satysfakcjonującego rozwiązania. Innymi słowy, dłużnik działa przeciwko sobie.
Diagnoza dłużnika
Taki stan jednak nie może i nie powinien trwać wiecznie. Doświadczony windykator rozpozna sytuację, „zdiagnozuje” dłużnika i będzie wiedział, że wystarczy jeden katalizator, albo kilka mniejszych działań, które doprowadzą do aktywacji tłumionych emocji. Takim katalizatorem może być publikacja na giełdzie długów, list napisany przez prawnika czy też wizyta windykatora terenowego. Działania te powodują nagły i gwałtowny napływ wszystkich tłumionych do tej pory uczuć, co pozwala na uświadomienie sobie swojej sytuacji i jej konsekwencji.
Taktyka windykatora
Stłumione emocje często mogą być objawiane w formie personalnych wyzwisk kierowanych w stronę windykatora. Do wybuchu może dojść podczas rozmowy telefonicznej, podczas korespondencji e-mail lub w trakcie innych form kontaktu. W tym momencie, mimo, że wydaje się, że to dłużnik jest górą, odpowiedzialność za to, jak przebiegnie taka rozmowa leży w rękach windykatora. Idealny scenariusz zakłada, że windykator będzie opanowany, pewny siebie, będzie mówił spokojnie i nie będzie podnosił głosu. Da dłużnikowi czas i przestrzeń do wyładowania emocji, będzie dla niego stanowił swego rodzaju absorber. Jest to ciężkie i wymagające emocjonalnie zadanie, ale jeżeli mu się uda, stworzy to możliwość na przeżycie przez dłużnika wspomnianego na początku katharsis. Dzięki temu doświadczeniu, u dłużnika może nastąpić uwolnienie piętrzących się emocji, a nawet powrót do względnej harmonii emocjonalnej. Dla windykatora oznacza to możliwość podjęcia konstruktywnej rozmowy i negocjacji. Jest to wygrana po obu stronach relacji.
Inne przyczyny agresji
Trzeba pamiętać, że powyższy przebieg sytuacji jest możliwy, gdy agresja słowna dłużnika powstała w wyniku tłumienia emocji. Gdy agresywne zachowanie jest kontynuowane i nie ma żadnych przesłanek, które mogą świadczyć o rychłym rozładowaniu – możliwe, że nie wynika ono z wyparcia, lecz z jakichś innych powodów, np. z agresji, która jest jednym ze sposobów radzenia sobie z trudną sytuacją.
W procesie windykacji niezwykle ważna jest postawa windykatora – jak widać, pomaga ona zapanować nad sytuacją, która pozornie wydaje się być niemożliwa do opanowania. Dzięki zrozumieniu mechanizmów rządzących emocjami dłużnika, można precyzyjne dostosować działania, co usunie element przypadkowości a ostatecznie przełoży się na powstanie pola do racjonalnej rozmowy.