
Konsekwencje opóźnień płatniczych – szczególnie dla małych firm – są druzgocące i nie potrzebują długo na siebie czekać. Przedsiębiorcy w krótkim czasie odnotowują: ograniczoną płynność finansową, przymus wzięcia niekorzystnego kredytu, regres w obszarze inwestycji i rozwoju. A mogłoby być tak pięknie: wyższe obroty nawet o ok. 30 proc. odnotowałoby niemal co piąte przedsiębiorstwo. Mogłoby być, gdyby nie kłopoty z należnościami. Dlatego – ku przestrodze – warto stosować działania prewencyjne, monitoring należności, negocjacje i windykację.

Przedsiębiorca ma do dyspozycji duży wybór narzędzi, które poprawiają płynność finansową, a na dalszym etapie zwiększają konkurencyjność na rynku. Problem w tym, że od lat obserwujemy niski poziom zarządzania finansami i kredytami kupieckimi wśród przedsiębiorstw z segmentu MŚP. Prewencyjne działania, zmniejszające ryzyko zawierania nietrafionych transakcji, stosuje tylko znikoma część przedsiębiorców. Dalsze etapy współpracy – po podpisaniu kontraktu – też nie są pod należytą kontrolą firm. A przecież od zarządzania finansami zależy „być albo nie być” przedsiębiorstwa.

W relacjach biznesowych funkcjonuje paradoks: kontrahent i dłużnik występują w jednej osobie. W takiej toksycznej sytuacji znajduje się co drugie polskie przedsiębiorstwo. Dostawcy dają ciche przyzwolenie na niepłacenie faktur w terminie, a ich pobłażliwość wynika z lęku przed utratą szansy na kolejną transakcje. Niesolidnych kontrahentów i nieetyczne procedury można zmienić. Potrzeba tylko trochę czasu i wsparcia profesjonalnych firm, których misją jest propagowanie wiarygodnego biznesu.

